Polscy piłkarze ręczni wygrali drugi mecz na mistrzostwach świata w Chorwacji. Po niesamowitym horrorze biało-czerwoni pokonali Rosję 24:22 (11:14). Bohaterem spotkania był bramkarz naszej drużyny Sławomir Szmal.
Spotkanie rozpoczęło się dla polskiego zespołu bardzo źle. Zawodnicy trenera Bogdana Wenty grali nerwowo, gubili piłkę w ataku i słabo bronili. W efekcie już po kilku minutach przegrywali 1:6. Bogdan Wenta poprosił wówczas o czas, po którym Polacy zaczęli grać nieco lepiej. Doprowadzili do stanu 6:8, ale potem znów zaczęli razić nieskutecznością. Na bohatera pierwszych trzydziestu minut wykreowali rosyjskiego bramkarza Aleksieja Kostygowa, który bronił z niesamowitą skutecznością. Na dodatek nasi szczypiorniści nie wykorzystali dwóch rzutów karnych i po pierwszej połowie przegrywali 11:14.
Początek drugiej części meczu również w wykonaniu Polaków był nieprzekonujący. Rosjanie co chwila otrzymywali 2-minutowe kary, graliśmy nawet w przewadze sześciu na czterech, a mimo to wynik się nie zmieniał. Wciąż świetnie bronił Kostygow.
W następnych minutach biało-czerwoni powoli i z dużym trudem, ale jednak odrabiali straty. Rosjanie mieli duże problemy z pokonaniem fantastycznie broniącego Sławomira Szmala, który obronił aż cztery z siedmiu rzutów karnych, a w końcówce odbił kilka rzutów w niesamowicie ważnych momentach spotkania.
Na pierwsze prowadzenie Polacy wyszli dopiero w 52. minucie - wygrywali 21:20. Ostatnie minuty były niezwykle nerwowe, ale po fenomenalnych interwencjach Szmala i skutecznych rzutach Mariusza Jurasika i Tomasza Tłuczyńskiego z rzutu karnego prowadziliśmy 24:22. Rosjanie wprowadzili jeszcze na boisko dodatkowego zawodnika w miejsce bramkarza, ale i to im nie pomogło. Wygraliśmy niezwykle ważny i trudny mecz.
Najlepszym zawodnikiem meczu, absolutnie słusznie, gdyż decyzja nie mogła być inna, wybrano Sławomira Szmala.
Żródło: www.wp.pl
Offline