Niezwykle dramatyczny przebieg miał drugi sobotni mecz "polskiej grupy" (grupa C) mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Po zaciętym boju Niemcy zremisowali z Rosjanami 26:26.
Po dwóch trafieniach Holgera Glandorfa i również dwóch bramkach Pascala Hensa Niemcy prowadzili 4:0 i wydawało się, że w tym spotkaniu to oni będą dzielić i rządzić. Rosjanie nie zamierzali jednak oddawać zwycięstwa bez walki. Rozpoczęli pogoń, która trwała już do ostatniej minuty.
Z 4:0 Rosjanie doprowadzili do stanu 5:4. Dwukrotnie wychodzili nawet na minimalne prowadzenie (11:10, 12:11). Jednak potem zespół mistrzów świata rzucił cztery gole z rzędu i zrobiło się 15:12. Cóż z tego, skoro po pierwszych trzydziestu minutach Niemcy wygrywali tylko jedną bramką (15:14).
W drugiej części spotkania Rosja nie wyszła na prowadzenie ani razu, a drużyna trenera Heinera Brandta w 51. minucie prowadziła już nawet 25:20. Jeszcze na minutę przed końcem po golu Hensa było 26:24 i wydawało się, że Niemcy ten mecz wygrają. Nic z tego. Trafienia Romana Iwanowa i Wasilija Filipowa dały Rosjanom remis 26:26.
Roztrwonienie pięciobramkowej przewagi to dla niemieckiego zespołu rzecz niespotykana. Można powiedzieć, że zagrali nie jak Niemcy, konsekwentnie i do samego końca, a jak... Polacy. Naszym szczypiornistom niestety takie spotkania już się zdarzały - na IO w Pekinie z Hiszpanią (prowadzili 27:22, przegrali jednym golem), ze Szwecją w eliminacjach ME, a nawet ostatnio, na noworocznym turnieju z Czechami (z naszego prowadzenia 30:27 szybko zrobiło się 32:30 dla rywali).
Oby Rosjanie równie skutecznie nie ścigali rywali w niedzielnym spotkaniu. O 19:30 zmierzą się w Varażdinie z reprezentacją Polski. Ostatnie dwa spotkania tych zespołów (na MŚ 2007 i na IO 2008) kończyły się minimalnymi zwycięstwami Polaków. Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby taki rezultat padł i tym razem.
MŚ piłkarzy ręcznych, Grupa C, Varażdin
Niemcy - Rosja 26:26 (15:14)
Żródło: www.wp.pl
Offline